Chyba jesteśmy jacyś inni, nie na czasie czy coś w ten deseń. Dlaczego? Bo nie mamy Oballa, nie gryziemy żyrafki Sophie, nie gonimy Huli Kuli i nie bawimy się szczeniaczkiem uczniaczkiem. Dlaczego ich nie mamy? Jeśli chodzi o Oballa i żyrafkę Sophie to uważam, że nie są warte swojej ceny, jeszcze Oball jak cię mogę, ale ta żyrafka? Bez przesady... Kolejne zabawki, które wymieniłam grają, rzępolą, świecą, migoczą i robią wszystko co doprowadzałoby nas do szału, poza tym, mimo że uznawane są za zabawki edukacyjne jak dla mnie takiej roli nie spełniają. Czy moje dziecko przez to, że nie posiada takich właśnie zabawek będzie/jest gorsze? Nie :) Drugą kwestią nieposiadania tych i podobnych zabawek jest to, że nie chcę dziecka zabawkami obrzucać. Owszem chcę żeby miało się czym bawić, ale nie chcę żeby utonęło w gąszczu różnych zabawek. Czy to znaczy, że skąpiradło ze mnie i żałuję dziecku? Nie :) Kocham swoje dziecko nad życie, ale chcę je wychować dobrze, nie chcę żeby było rozpieszczone i było przesycone toną zabawek. Ale do rzeczy :)
Tradycją w mojej rodzinie było to, że Mikołajki były zawsze skromniejsze niż Gwiazdka. Dla mnie to logiczne i lubię tę tradycję. Zawsze dostawaliśmy z bratem na Mikołaja słodycze i jakąś drobnostkę. Nie mogło obyć się oczywiście bez czekoladowego Kalendarza Adwentowego. Natomiast pod choinką znajdowaliśmy prezenty większe, droższe i takie wymarzone. Mam zamiar podtrzymać tę naszą małą tradycję i dlatego na Mikołaja Karolcia dostała od nas drobnostki, jakimi były 3 książeczki o tematyce zimowej i pluszowy reniferek. Karolinka uwielbia książeczki. Czytamy jej codziennie, ale nie na sen, bo przy czytaniu jest sporo śmiechu i próby łapania obrazków.
|
Książeczki oczywiście w twardej okładce z twardymi stronami. |
Pluszowa zabawka dla dziecka w tym wieku to średni pomysł, ale to miało raczej spełnić rolę pamiątki, bowiem chciałabym co roku do mikołajowej paczki dawać Karolci jakąś małą, świąteczną, pluszową zabawkę. Pamiętam jak co roku znajdowaliśmy z bratem a to z misia w mikołajowej czapce, a to z jakiegoś bałwanka. Później w każde święta mama wyciągała zabawki i dekorowaliśmy nimi nasz pokój na świątecznie. Stąd też ten pluszak dla Karolci.
Na Gwiazdkę Karolcia dostanie od nas dwa prezenty. Obie zabawki są edukacyjne i mam nadzieję, że przypadną Karolci do gustu. Będą też służyły nam jakiś czas, nie będą zabawką, która po miesiącu będzie już do niczego. Są to zabawki z Fisher Price.
|
Kubeczki |
|
Piramidka |
Kubeczki można wkładać jeden w drugi. Można układać na sobie tworząc wieżę. Dodatkowo w przyszłości mogą służyć jako foremki do piaskownicy, można też brać je do kąpieli, bo mają otworki, przez które będzie lecieć woda. Natomiast piramidka to lekkie krążki, które można nakładać na siebie lub po prostu bawić się nimi w dowolny sposób :) Ostatni krążek ma w środku koraliczki, więc grzechocze. Zabawki najlepsze są dla siedzącego już dziecka, dlatego zastanawiam się czy Karolcia do świąt już usiądzie. Jeśli nie to będzie się nimi bawić na brzuszku :)
U mnie w domu również wg tradycji Mikołajki to po prostu coś smacznego od Mikołaja. Jeśli dostawaliśmy coś dodatkowego, jak na przykład zabawkę, to rzeczywiście był to drobiazg i tak powinno być. też obstaję za tym, by nie kupować dzieciom tony zabawek. One nawet nie będą w stanie się nimi bawić a nie wspomnę już o tym, że to nie uczy ich najważniejszej rzeczy - doceniania małych gestów czy też wartości pieniądza.
OdpowiedzUsuńMój maluch jeszcze nie dostał prezentu na Mikołaja ;) ale za rok juz go nie minie!
OdpowiedzUsuńU mnie również Mikołaj skromny a pod choinką troszkę więcej prezentów. Nie o to chodzi by dziecko miało tysiące zabawek.
OdpowiedzUsuńPrzez Ciebie musiałam się wyedukować co to ta cała sophie i ten oball czy jak temu tam :D
OdpowiedzUsuńU nas była taka sama tradycja- mikołajki skromniejsze :)
Zabawki FP są super! :D
Też nie wiedziałam przez pierwsze 3 miesiące co to oball i sophie :P
UsuńJestem tego samego zdania co ty. Wolę rzeczy praktycznie, nie koniecznie drogie i modne... Czasem też lepsza jest jedna i konkretna zabawka, niż kilkadziesiąt brzdękających, grających, itd...
OdpowiedzUsuńJak dla mnie pomysł ekstra! :)
Zgadzam się z każdym Twoim słowem. Czasem mam wrażenie że dziecko wystawione na kontakt z takim kolorowym piszczacym grającym potworem dostaje wręcz oczopląsu.
OdpowiedzUsuń