Uwaga KONKURS :)

Blogosfera Canpol jest super! Można w niej zdobyć bardzo fajne rzeczy do testowania albo zorganizować konkurs, w którym nagrodą są właśnie produkty Canpol Babies.

Tym razem zamiast testowania produktu mam okazję przeprowadzić konkurs, w którym do wygrania jest: Podgrzewacz elektryczny i butelka Haberman.


Żródło: http://canpolbabies.com/pl/butelka-haberman
Czym jest butelka Haberman?
Butelka Haberman jest opatentowanym produktem zaprojektowanym z myśla o dzieciach cierpiących na kolkę. Została wyposażona w specjalny system, który sprawia, że dziecko nie łyka powietrza, dzięki czemu jest mniej narażone na kolki. Butelka nie rozleniwia dziecka i umożliwia karmienie naprzemienne. (Tekst ze strony producenta).

Co należy zrobić, żeby wygrać ten zestaw?
Wystarczy napisać jakie były Twoje początki z karmieniem. Czy zdecydowałaś się na karmienie piersią czy od razu podałaś butelkę?

Nagrodzę najciekawszą historię. 

Zasady konkursu:
1. Napisz jakie były Twoje początki z karmieniem. Czy zdecydowałaś się na karmienie piersią czy od razu podałaś butelkę?
2. Zwyciężczynią będzie mama, której opowieść uznam za najciekawszą.
3. Swoje historie możecie dodawać w komentarzach bądź wysyłać na adres mailowy bedemamusia@gmail.com W komentarzu koniecznie zostawcie swój adres email, abym mogła skontaktować się z wygraną mamą.
4. Konkurs trwa od 12 do 26 czerwca br. 
5. Ogłoszenie wyników na blogu i na fanpage'u na FB 29.06.2014 r.
6. Uczestnik konkursu wyraża zgodę na przetwarzanie przez Organizatora oraz firmę Canpol I Sp. z o.o. SKA ich danych osobowych na potrzeby organizacji konkursu i wysyłki nagród. Dane uzyskane w związku z organizacją konkursu będą wykorzystywane zgodnie z Ustawą z dnia 29 sierpnia 1997 roku o ochronie danych osobowych (Dz.U.2002.101.926 ze zm.).

Mile widziane polubienie mojego Fanpage'u oraz strony Canpol na FB. 

Zapraszam Was do wzięcia udziału w konkursie i do brania udziału w Blogosferze, bo jak widać naprawdę warto :)

Komentarze

  1. O kurcze... :) nie wiem czy znajdę chwilę na pisanie, ale fajna sprawa.

    OdpowiedzUsuń
  2. My też uwielbiamy Blogosferę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Może i ja się zmobilizuję i coś napiszę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Teraz już nam się nie przyda, ale życzę powodzenia innym mamom!

    OdpowiedzUsuń
  5. Od początku nastawiałam się na karmienie dziecka piersią. Wiele czytałam - poradników, broszurek, książek; więc nafaszerowana wiedzą o zbawiennym wpływie pokarmu matki, byłam w pełni zdecydowana na taki sposób żywienia noworodka. Urodziłam nawet po terminie! Niestety, okazało się, że posiadanie pokarmu nie jest wcale takie oczywiste! Na szczęście zdecydowałam się na poród w szpitalu, w którym pracowały położne laktacyjne. Wiele mi pomogły! Ja nie miałam pokarmu w piersiach i traktowałam to jako swoistą porażkę. Położne pomogły mi przełamać swój stres, przekonały mnie, że jeszcze nic straconego. I rzeczywiście! Mimo braku pokarmu, wklęsłych sutków udało się! Pokarm powoli zaczął spływać i już w czwartej dobie życia w pełni zaspokajał potrzeby żywieniowe mojej córki! Byłam z siebie taka dumna! Teraz już wiem, że czasem to można nawet i góry przenosić jak się odpowiednio nad tym popracuje i - oczywiście - jeśli się tego mocno chce!
    Pozdrawiam! Martyna
    nigra.venefica(at)gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Od samego początku gdy zaszłam w ciążę podjęłam decyzję ze będę karmić piersią, chociaż nikt mnie nie uprzedził ze będzie trudne, w sierpniu urodziłam zdrowa piękna córeczkę z ciemnymi długimi włosami, kiedy przyszło mi ją przystawic było jej ciężko łapać sutka, nikt mi nawet nie powiedział ze może się to skończyć bolesnymi oraz pogryzinymi skutkami, aż krew się lała. Żadne maści nic nie pomagało, tylko wietrzenie wtedy było o niebo lepiej, a mała na początku non stop przy cysiu :) Sutki zagoily się ok 3 miesięcy. Kiedy mała spala i budziła się do karmienia to z zacisntymi zębami podawała jej pierś, ale dałam rade bo jak nie my mamy to kto da radę. Ojciec Hani mój partner mnie bardzo wspierał ja juz kilka razy chciałam podać butle, wykanczaly mnie gorączki stany zapalne, nawał pokarmu. Moja mama urodziła 5 dzieci ale nie wspomniała ze mogę mieć pogryzione Sutki, ale teraz wiem ze warto karmić piersią, pierś wszystko goi, córeczka ma teraz 10 miesięcy i dalej się karmimy :) ale już jest ciężko mama musi wrócić do pracy za miesiąc i będę musiała sobie odciągnąć pokarm na ten czas bądź zastąpić innym mlekiem ale ona nie chce innego. I taki podgrzewacz byłby dla nas wielka ulgą w tych ciężkich na początku chwilach, bo jak takie maleństwo zostawić na 8 godz pierwszy raz. Teraz zabkuje w sumie ma już 5 ząbków i nie miała żadnej gorączki przy tym nawet nie zdążyło się żeby ją miała po szczepieniu a to wszystko zasługa mojego mleczka, tak twierdzi moja babcia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Od samego początku gdy zaszłam w ciążę podjęłam decyzję ze będę karmić piersią, chociaż nikt mnie nie uprzedził ze będzie trudne, w sierpniu urodziłam zdrowa piękna córeczkę z ciemnymi długimi włosami, kiedy przyszło mi ją przystawic było jej ciężko łapać sutka, nikt mi nawet nie powiedział ze może się to skończyć bolesnymi oraz pogryzinymi skutkami, aż krew się lała. Żadne maści nic nie pomagało, tylko wietrzenie wtedy było o niebo lepiej, a mała na początku non stop przy cysiu :) Sutki zagoily się ok 3 miesięcy. Kiedy mała spala i budziła się do karmienia to z zacisntymi zębami podawała jej pierś, ale dałam rade bo jak nie my mamy to kto da radę. Ojciec Hani mój partner mnie bardzo wspierał ja juz kilka razy chciałam podać butle, wykanczaly mnie gorączki stany zapalne, nawał pokarmu. Moja mama urodziła 5 dzieci ale nie wspomniała ze mogę mieć pogryzione Sutki, ale teraz wiem ze warto karmić piersią, pierś wszystko goi, córeczka ma teraz 10 miesięcy i dalej się karmimy :) ale już jest ciężko mama musi wrócić do pracy za miesiąc i będę musiała sobie odciągnąć pokarm na ten czas bądź zastąpić innym mlekiem ale ona nie chce innego. I taki podgrzewacz byłby dla nas wielka ulgą w tych ciężkich na początku chwilach, bo jak takie maleństwo zostawić na 8 godz pierwszy raz. Teraz zabkuje w sumie ma już 5 ząbków i nie miała żadnej gorączki przy tym nawet nie zdążyło się żeby ją miała po szczepieniu a to wszystko zasługa mojego mleczka, tak twierdzi moja babcia :)

    OdpowiedzUsuń
  8. happyholic@op.pl z tego maila wysłałam moją historię

    OdpowiedzUsuń
  9. Od początku chciałam karmić piersią, nie czytałam żadnych poradników, opinii w internecie. Po prostu chciałam dać dziecku wszystko co najlepsze może dostać- pokarm z piersi. Głównie z relacji z najlepszą kuzynką wiedziałam dużo o karmieniu, obserwowałam jej bliskość ze swoimi dziećmi, wiedziałam że też chcę karmić. Niestety w rodzinie męża żadna kobieta nie karmiła dziecka dłużej niż przez 2 miesiące, a niektóre wcale. Twierdziły że karmienie piersią jest uciążliwe, że dziecko karmione mlekiem modyfikowanym dłużej śpi w nocy, a i w dzień nie jest co chwilę głodne. Ja jednak byłam przygotowana na to że mogę karmić małą co godzinę, bo widziałam początki kuzynki z pierwszym dzieckiem i też nie miała kolorowo. Jednak nie byłam przygotowana na takie scenariusze z karmieniem jakie mnie spotkały. Po porodzie córeczka miała straszne problemy z chwytaniem piersi, bardzo raniła mi brodawki, aż do krwi. Ból był straszny, do tego nawał pokarmu w szpitalu, okłady z kapusty, mnóstwo myśli, pragnienie aby ten ból jak najszybciej się skończył. Jednak się nie poddawałam, karmiłam dalej małą z zaciśniętymi zębami, ból czułam już na samą myśl o karmieniu. Nie wiedziałam co robić, żadne okłady, maści- nie pomagały. Wiedziałam jedno - nie mogę się poddać. Wyszliśmy ze szpitala, brodawki strasznie poranione, piersi nabrzmiałe, ale sie nie poddawałam, po 2 tygodniach płaczu z bólu, mąż przywiózł z apteki kapturki na piersi do karmienia, pomogło. Mała od razu wiedziała o co chodzi, jak ma pić. To był strzał w 10, piersi bardzo szybko się zagoiły. Po kilku tygodniach Lenka wiedziała jak poprawnie złapać pierś bez kapturków. Byłam szczęśliwa że mogę ją karmić bez bólu, mając z tego czystą przyjemność. Jednak już po kilku dniach zaczęły strasznie znów boleć piersi mimo że brodawki nie były poranione, 41 stopni gorączki, osłabienie i drgawki. Okazało się że to zapalenie piersi. I znów przydatny był mąż, ubijał kapustę jak szalony, robił okłady, przynosił obiadki i podawał małą do karmienia. Głównie dzięki niemu to przetrwałam. Dalej karmiłam moją córeczkę, myśląc że wszystko będzie dobrze. Jednak po kilku miesiącach znów to samo - zapalenie piersi. Znowu ten sam scenariusz i znowu niezawodny mąż. Wszystko skończyło się dobrze i teraz jestem szczęśliwą karmiącą mamą 7 miesięcznej Lenki, mimo ciągłego wstawania po 3-4 razy do niej w nocy. Wiem że wybrałam dla niej najlepszy pokarm, dzięki któremu dostaje wszystko co potrzebuje a także wzmacnia jej odporność. Pozdrawiam ;)
    biernatalicja@o2.pl

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz