Szczepienia - drażliwy temat

Wśród mam jest kilka tematów, które nie raz powodują ostrą wymianę zdań. Wiadomo, każda mama wie najlepiej. Jednym z takich tematów są szczepienia. Ciągle słyszy się o ich szkodliwości, coraz więcej rodziców rezygnuje ze szczepienia swoich dzieci. Poruszę dziś ten trudny temat i liczę na hejty ;)
W poniedziałek Karolcia dostała ostatnią dawkę szczepień (tym razem nieszczęsne 3 wkłucia) przed dość długą przerwą. Kolejne szczepienie czeka nas dopiero w wieku 6 lat! Uff.

Będąc jeszcze w ciąży wiedziałam, że na pewno będziemy szczepić Karolcię. Moje rozważania jednak skupiły się na tym co wybrać. Refundowane czy może płatne. Powiem szczerze, że nieco olałam temat, bo im więcej czytałam, tym mniej wiedziałam. W końcu zdecydowaliśmy razem z mężem, że wybierzemy refundowane. Zdecydowaliśmy również, że nie będziemy szczepić na te dodatkowe, czyli rotawirusy, pneumokoki itd. Również odpuszczamy szczepionkę na ospę wietrzną, którą zasugerowała nam ostatnio nasza lekarka. Nie widzę totalnie sensu w tej szczepionce, skoro trzeba co bodajże 10 lat ponawiać dawkę. Wolę żeby dziecko przechorowało i nabrało odporności niż później miałoby zachorować np. będąc w ciąży lub w podeszłym wieku. Jeśli chcecie dowiedzieć się nieco więcej o ospie wiecznej i szczepionce na niej odwiedźcie stronę http://drogadosiebie.pl/ospa-wietrzna/

Jako, że czeka nas teraz taka długa przerwa i najgorsze już za nami, mogę wyrazić już jakąś opinię na ten temat. Czy drugi raz zdecydowałabym się na to samo? W sumie i tak i nie. Okazało się bowiem, że refundowane szczepienia nie są wcale takie złe. Karolcia nie miała po nich żadnych problemów. W ciągu całego kalendarza szczepień jedynie raz gorączkowała (pomijam MMR, bo po niej gorączkuje bardzo dużo dzieci) i tylko raz miała odczyn poszczepienny (właśnie po ostatnim szczepieniu DTPw). Z drugiej strony ta liczba wkłuć jest straszna. O ile przy maluszku nie jest jeszcze tak źle, niemowlę nieświadome, więc idzie jakoś łatwiej. O tyle teraz, przy świadomym już dziecku 3 wkłucia to jakaś totalna masakra. Jedno by było straszne, a co dopiero 3! Dlatego na tę chwilę, gdy kiedyś pojawi drugi maluch, zdecydujemy się na szczepienia płatne.

A jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Może macie porównanie jeśli chodzi o szczepionki płatne i te bezpłatne?


Komentarze

  1. Nie będzie hejtu. Zgadzam się z Tobą. Dla mnie również wiele szczepionek nie ma sensu. Ospa- przejdziesz i masz z głowy, chorowanie w wieku późniejszym, bo szczepienie przestało działać, jest niebezpieczniejsze niż parę krost i 2 tygodnie siedzenia w domu "za dzieciaka". Dziś jest wiele środków, które pomagają dziecku znieść chorobę jak najmniej dotkliwie. Rota- są dwa szczepy wirusa, który powoduje chorobę. Przechorowanie daje odporność na całe życie. Wniosek: można dwa razy zachorować. Koleżanki szczepiły, a i tak z dziećmi w szpitalu wylądowały, więc nie przekona mnie argument o łagodniejszym przebiegu choroby. Moje dzieci nie miały szczepionki i rota też póki co nie, mimo, że np. w szpitalu panował, kiedy leżałam na oddziale z Natanielem. Jedynie Leon ze względu na zapalenie uszu jest po pierwszej, i czeka na drugą dawkę pneumokoków. Tu "uległam" szczepieniom. No i mieliśmy skojarzone, więc nie porównam z tymi refundowanymi, bo zwyczajnie nie mam doświadczenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rota mam takie samo zdanie jak Ty. Mimo szczepionki i tak istnieje możliwość zachorowania

      Usuń
  2. Ja to w ogóle czuję się trochę zielona w temacie szczepień, bo tak jak Ty doszłam do wniosku, że jedyne co da mi przeczytanie milionów artykułów w necie to jeszcze więcej obaw. My też szczepimy refundowane, tyle że nas nikt o nic nie pytał, może dlatego, że część szczepień załatwiliśmy w Turcji? Jedyną dodatkową szczepionką, na którą się zdecydowałam to pneumokoki, ale to głównie dlatego, że w Turcji jest ona refundowana i Laura przyjęła tam pierwsze dwie dawki. Szkoda mi było to potem tak zostawić już po przeprowadzce do Polski. Całą nadprogramową resztę typu rota, ospy, grypy itp. uważam za nabijanie kasy na rodzicach i tyle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie jakby w Polsce podstawowa szczepionka byla tez ta na pneumokoki to bym zaszczepila...

      Usuń
  3. My szczepiliśmy płatnymi zamiennikami, ale nie szczepionkami skojarzonymi. Jestem jednak za tym, żeby kłuć dziecko więcej razy, ale szczepienie różnymi szczepionkami jednego dnia to też dla mnie jakaś ułomność systemu. Zdecydowaliśmy o indywidualnym kalendarzu szczepień rozciągniętych w czasie. Cieszę się, że tak to u nas wyszło, bo czytając tegoroczne zmiany w szczepieniach wiem, ze niestety nasz program szczepień refundowanych jest oszczędnościowy i te bezpieczniejsze wersje są tylko dla wybrańców. trochę to się od tego roku zmienia. Przed nami MMR... najchętniej bym nie szczepiła, ale tu się jeszcze zastanawiam, nad nową wersją szczepionki. Poza tą na krztuśca MMR to coś czego boję się najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to nie wiedzialam nawet ze tak mozna. I co szczepiliscie jedna na kazdej wizycie? To jest wlasnie chore ze trzeba kluc dziecko kilka razy w jeden dzien... A dlaczego boisz sie MMR?

      Usuń
  4. Przed nami też MMR i aż drżę, bo tyle się o niej czyta... na pewno dopłacę i zaszczepię Priorixem i to nie w 13-14 miesiącu tylko trochę później, na lato, gdy będę miała 100% pewności, że Ola jest zdrowa... a wiosną to różnie bywa, ocieplenie, choroby, przeziębienia... a jednak kontakt z dziećmi na ciągły.
    Ja szczepię refundowanymi + rota i pneumokoki. Rota przeszła baardzo lekko i kto wie, czy nie dzięki szczepionce? Dzieki pneumokokom być może nic jej się poważniejszego prócz kataru nie chyta... tfu, tfu i oby tak zostało! :)
    Gdybym miała wybrać drugi raz szczepienia, ponownie wybrałabym refundowane.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem mamą od 14 miesięcy i muszę przyznać, ze najbardziej bałam się karmienia piersią oraz szczepień. Pierwsza kwestia poszła doskonale, druga ciągnie się, bo dyskusja na temat szczepień jest ożywiona. Nie wiem, żle to czy dobrze - ale wiem jedno: mam wielkiego stracha i stresa :) Zaszczepiłam dziecko 5w1 i na pneumokoki, ale ile się przy tym najadłam stresu to tylko mój mąż wie. Mam nadzieję, że moja decyzja nie odbije się negatywnie na zdrowiu córki, ale wiem jedno: na moim już sie odbiła :D A czytając powyższe komentarze: o pneumokokach można poczytać na stronie kampanii pneumokokom mówimy szczepimy czy jakoś tak.

    OdpowiedzUsuń
  6. U nas również refundowane. Szczepimy 5w1. Dodatkowo rota i oczywiście pneumokoki. Chcemy jeszcze na meningokoki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja tez jestem zdania, że większość szczepionek jest potrzebnych i głupotą jest ich omijanie. W końcu wiele chorób i problemów dało się wyeliminować właśnie dzięki szczepionkom! Zresztą jak dobrze wiadomo, przydają się one u dorosłych i u dzieciaczków. Ja będąc w ciąży miałam problem z konfliktem serologicznym i gdyby nie odpowiednia szczepionka podana w trakcie ciąży i po porodzie, to nie wiadomo, co by się stało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak czysto technicznie to nie jest to szczepionka, bo ma troche inne dzialanie ;) Ale zgadzam sie, ze odpowiednia diagnostyka i profilaktyka moga nam uratowac zycie. O konflikcie ciagle sie malo mowi, bo wszystkim sie wydaje, ze juz wszystko wiadomo.

      Usuń
  8. Troche bywam na forach i widze, ze wie sie ciagle zdecydowanie za mało i ludzie potem uczą się w trakcie problemu, a nie przed. Konflikt serologiczny nadal jest groźny, ale jak powiedziałam - kontrola w ciąży, immunoglobylina anty-D podana w trakcie ciąży i po porodzie i nie ma mowy o problemach u maluszka :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja właśnie jestem w ciąży i poszukuję wiedzy o szczepieniach, więc przywiało mnie i tu. Ale mam ogromny mętlik w głowie, bo pieniędzy jak to pieniędzy - zawsze mogłoby być więcej. Myślałam już, że pneumokoki będą finansowane wkrótce, ale okazuje się, że darmowe będą tylko dla dzieci urodzonych już po 1 stycznia 2017. Nam to problemu nie rozwiązuje... Ilość szczepień i kłuć mnie przeraża, ale tych skojarzonych jakoś też się boję :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie będzie hejtu, bo bardzo mądrze piszesz. My sami nie byliśmy zdecydowani, czy płacić za szczepienia czy nie. W końcu zdecydowaliśmy się na refundowane, a potem okazało się, że za darmo możemy też zaszczepić córkę na pneumokoki, więc i z tej możliwości skorzystaliśmy i twierdzimy, ze było warto. Teraz w przedszkolu naprawdę znacznie mniej choruje.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz