Pytania "do kiedy zamierzasz karmić piersią?", "o, jeszcze karmisz?", "tak długo karmisz? ale będzie ci ciężko odzwyczaić Małą..." są równie denerwujące jak te z gatunku "jeszcze nie urodziłaś?", "a karmisz piersią?", "lulasz dziecko? nosisz dziecko? przyzwyczai się...". Moje piersi, moja córka, a więc moja sprawa czym karmię, ile karmię i kiedy skończę karmić. To tak tytułem wstępu. Wam oczywiście opowiem jak rozpoczęłyśmy przygodę z odstawianiem :)
Jak już udało mi się karmić piersią, to założyłam sobie karmienie do 6 miesiąca. Początkowo tylko piersią, ale jak okazało się później musiałam wprowadzić stałe pokarmy (tu), bo Karolcia była na nie szybciej gotowa niż sobie zaplanowałam. Minął 6 miesiąc, a ja nadal karmiłam córkę piersią i założyłam sobie kolejny plan: karmienie do roku. W 7 miesiącu postanowiłam zacząć przyzwyczajać Karolinkę do butelki i do mleka innego niż moje i po wieczornym cycusiu dawałam jej mm. Początkowo 60 ml, później 90 ml, aż któregoś wieczora córka zaprotestowała. Gdyby umiała mówić, pewnie powiedziałaby "nie chcę cyca, chcę butlę". Tak więc rytuałem po kąpieli stało się picie z butelki mleka w ilości 120 ml. Czasem zdarza się, że pociągnie jeszcze trochę pierś, ale zazwyczaj taka ilość jej starcza. To był chyba pierwszy krok do powolnego odstawiania. Następnym krokiem było wprowadzenie butelki rano, również 120 ml, ale chyba zwiększę na 150 ml, bo 120 ml to już chyba za mało. Dlaczego rano też mm? No cóż. Noce mamy nadal kiepskie, aktualnie wyżyna się druga dolna dwójka (jedna już jest) i pobudki bywają co godzinę, co dwie (wtedy jestem szczęśliwa), a jak pobudka to i cyć idzie w ruch. Co jak co, ale w nocy Karolcia jest bardzo cycową dziewczyną. Rano moje piersi są tak puste, że butelka była najlepszym rozwiązaniem. W dzień karmię piersią już tylko raz (koło 15-16), w porywach dwa, ale naprawdę rzadko.
Aktualny plan jedzenia wygląda tak:
8:00-8:30 - mm 120 ml
10:30-11:00 - owoc, owoc z odrobiną jogurtu, owoc z kaszką manną, zazwyczaj zagryzany chrupkiem :)
13:00-13:30 - zupka/obiadek
15:00-15:30 - karmienie piersią
17:00-17:30 - kaszka w ilości 150-170 ml
19:30 - mm 120 ml
W nocy cyc i tylko cyc :)
Karolcia poza nocą raczej nie domaga się cycia, więc cieszę się, że udało nam się tak delikatnie i bez żadnych cyrków zmniejszyć ilość karmień. Laktacja sama się unormowała, nie muszę nosić wkładek laktacyjnych, piersi nie są obrzmiałe i na razie wszystko idzie w dobrym kierunku. Bez problemu mogłabym zrezygnować też z karmienia popołudniowego, ale chcę, żeby Karolcia piła jeszcze moje mleczko do tego założonego roku. Przyznam się szczerze, że jak odrzuciła wieczornego, a później i porannego cycia to jakoś tak smutno i dziwnie mi się zrobiło. Później jednak zaczęłam dostrzegać same plusy tego, bo przecież w nocy nadal daję jej to co najlepsze, czyli moje mleczko. Wiem, że sama zapoczątkowałam te zmiany, jednak zrobiłam to też dlatego, że Karolcia słabo przybiera. Gdyby ważyła trochę więcej i nie miała z tym problemu to raczej nie wprowadzałabym jej mm. Najbardziej boję się, jak uda mi się odzwyczaić ją od tych nocnych karmień. Ale mamy na to jeszcze trochę czasu, więc na pewno się jakoś uda.
Jak już udało mi się karmić piersią, to założyłam sobie karmienie do 6 miesiąca. Początkowo tylko piersią, ale jak okazało się później musiałam wprowadzić stałe pokarmy (tu), bo Karolcia była na nie szybciej gotowa niż sobie zaplanowałam. Minął 6 miesiąc, a ja nadal karmiłam córkę piersią i założyłam sobie kolejny plan: karmienie do roku. W 7 miesiącu postanowiłam zacząć przyzwyczajać Karolinkę do butelki i do mleka innego niż moje i po wieczornym cycusiu dawałam jej mm. Początkowo 60 ml, później 90 ml, aż któregoś wieczora córka zaprotestowała. Gdyby umiała mówić, pewnie powiedziałaby "nie chcę cyca, chcę butlę". Tak więc rytuałem po kąpieli stało się picie z butelki mleka w ilości 120 ml. Czasem zdarza się, że pociągnie jeszcze trochę pierś, ale zazwyczaj taka ilość jej starcza. To był chyba pierwszy krok do powolnego odstawiania. Następnym krokiem było wprowadzenie butelki rano, również 120 ml, ale chyba zwiększę na 150 ml, bo 120 ml to już chyba za mało. Dlaczego rano też mm? No cóż. Noce mamy nadal kiepskie, aktualnie wyżyna się druga dolna dwójka (jedna już jest) i pobudki bywają co godzinę, co dwie (wtedy jestem szczęśliwa), a jak pobudka to i cyć idzie w ruch. Co jak co, ale w nocy Karolcia jest bardzo cycową dziewczyną. Rano moje piersi są tak puste, że butelka była najlepszym rozwiązaniem. W dzień karmię piersią już tylko raz (koło 15-16), w porywach dwa, ale naprawdę rzadko.
Aktualny plan jedzenia wygląda tak:
8:00-8:30 - mm 120 ml
10:30-11:00 - owoc, owoc z odrobiną jogurtu, owoc z kaszką manną, zazwyczaj zagryzany chrupkiem :)
13:00-13:30 - zupka/obiadek
15:00-15:30 - karmienie piersią
17:00-17:30 - kaszka w ilości 150-170 ml
19:30 - mm 120 ml
W nocy cyc i tylko cyc :)
Karolcia poza nocą raczej nie domaga się cycia, więc cieszę się, że udało nam się tak delikatnie i bez żadnych cyrków zmniejszyć ilość karmień. Laktacja sama się unormowała, nie muszę nosić wkładek laktacyjnych, piersi nie są obrzmiałe i na razie wszystko idzie w dobrym kierunku. Bez problemu mogłabym zrezygnować też z karmienia popołudniowego, ale chcę, żeby Karolcia piła jeszcze moje mleczko do tego założonego roku. Przyznam się szczerze, że jak odrzuciła wieczornego, a później i porannego cycia to jakoś tak smutno i dziwnie mi się zrobiło. Później jednak zaczęłam dostrzegać same plusy tego, bo przecież w nocy nadal daję jej to co najlepsze, czyli moje mleczko. Wiem, że sama zapoczątkowałam te zmiany, jednak zrobiłam to też dlatego, że Karolcia słabo przybiera. Gdyby ważyła trochę więcej i nie miała z tym problemu to raczej nie wprowadzałabym jej mm. Najbardziej boję się, jak uda mi się odzwyczaić ją od tych nocnych karmień. Ale mamy na to jeszcze trochę czasu, więc na pewno się jakoś uda.
Myślę, że póki co nie warto o tym myśleć i zaprzątać sobie tym głowę... do roczku jeszcze troszkę, a Wy macie jeszcze troszkę czasu na ten swój wspólny rytuał, by móc nacieszyć się tymi chwilami bo potem na pewno będzie smutno...
OdpowiedzUsuńA tak z ciekawości zapytam dlaczego na początku zakładałaś karmienie tylko do 6 miesiąca?
Pozdrawiam cieplutko w ten mroźny dzień ;)
Początkowo karmienie nie było dla mnie taką przyjemnością, dopiero po miesiącu jakoś przyzwyczaiłam się do tego i pokochałam to :) stąd pierwsze założenie, że do 6 miesiąca max. Poza tym myślałam, że po 6 miesiącach karmienia będę miała dość i będę chciała mieć więcej swobody, jednak się myliłam :)
UsuńNaturalne przechodzenie na butelkę to chyba marzenie wszystkich mam karmiących piersią :) Ja też po trudnym początku z karmieniem zakładałam cycusia do 6. miesiąca, a karmimy się nim dalej :) A ile Twoja córcia zjada zupki - u nas na razie jakoś nie da się tego zaliczyć jako jednego posiłku...
OdpowiedzUsuńZjada różnie, 120-150 ml. Czasem zdarza jej się aż 200 ml, ale sporadycznie.
UsuńMyślę, że Karolcia z czasem sama zrezygnuje z nocnego karmienia. Może nasycona wieczornym mleczkiem będzie przesypiac całą noc :) tego Wam życzę!
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem czy w końcu uda się jej dłużej pospać
UsuńOj mnie w lutym chyba czeka odstawienie całkowite i martwię się jak mała to przeżyje. A Wam życzę szybkiego przybierania Karolci.
OdpowiedzUsuńDziękujemy, jak otworzą przychodnie to idziemy się zważyć
UsuńMój syn ma 8 miesięcy i właściwie jest tylko na piersi, bo nic innego nie chce. I ciągle słyszę ale jak to? przecież to mu nie wystarcza, przecież Ciebie to wykończy + milion złotych rad. A co ja mam na siłę zupki do gardła pakować, czy zagłodzić?
OdpowiedzUsuńLudzie to we wszystko nosa wsadzają... A próbowałaś może BLW?
UsuńZ czasem i w nocy odzwyczai się od cycuszka, powoli małymi kroczkami jak do tej pory i wszystko będzie super :)
OdpowiedzUsuńZmiany wraz z nowym rokiem :) gratuluję tak łagodnego przejścia
OdpowiedzUsuńMyślę że macie bardzo fajny plan żywieniowy :)
OdpowiedzUsuńHej ! Niezły artykuł przyda mi się za 4 miesiące:) Dodaję do czytanych ! ;))
OdpowiedzUsuń