Problemy z karmieniem piersią

Temat karmienia piersią powoli przestaje mnie dotyczyć. Aktualnie karmimy się tylko nocami (2-3 razy nad ranem), ale jest to bardziej przytulanie i uspokojenie niż jedzenie. Jednak temat ten miałam poruszyć już dawno temu, więc postanowiłam w końcu dodać posta, który kurzył się gdzieś w wersjach roboczych.



Karmienie piersią bywa na początku bardzo trudne i wcale nie takie spokojne jak przedstawiają to kolorowe czasopisma. Od razu po porodzie położne każą nam przystawić dziecko do piersi, ale jak? Przecież jest to nasz pierwszy raz i nie wiemy jak się za to zabrać. Przypominamy sobie, że była mowa o tym w szkole rodzenia, czytałyśmy wszystkie dostępne artykuły na ten temat, ale to wszystko teoria, a jak jest w praktyce? Jeśli dziecko od początku umie ładnie chwycić brodawkę i ssie to połowę sukcesu mamy za sobą, gorzej jeśli dziecko też nie wie co robić. Wtedy musimy nauczyć siebie i nasze maleństwo. Jednak warto walczyć, bo wiadomo, że pokarm mamy to najlepsze, co możemy w danej chwili dać naszemu dziecku.

Jeśli już wszystko zagra i zaczniemy karmić to mimo wszystko zdarzają się po drodze różne problemy. Jednym z nich są kryzysy laktacyjne. Może nie wszystkie mamy to odczuwają. Ale mnie dopadły wszystkie. W 3 tygodniu, w 3 miesiącu i w 6 miesiącu. Radzimy sobie wtedy częstszym przystawianiem dziecka do piersi i herbatkami laktacyjnymi. W okolicach 6 miesiąca oprócz kryzysu laktacyjnego dopadł nas jeszcze jeden problem: moje dziecko nie chciało ssać. Początkowo skróciła sobie znacznie czas ssania, ale oprócz tego wszystko było ciekawsze niż jedzenie. Rozglądała się dookoła, kręciła, łapała mnie za włosy i robiła wszystko byle by nie jeść. Wiadomo, dziecko się nie zagłodzi, ale u nas doszło słabe przybieranie na wadze i żelazo na dolnej granicy, więc wolałam, żeby jadła jednak jak najwięcej. Początkowo się zamartwiałam, ale w końcu trochę wyluzowałam, bo wiadomo, że im dziecko starsze tym mniej czasu będzie spędzać przy piersi. Jeśli jednak, któraś z mam miałaby podobne problemy mam jedną radę: zróbcie na czas karmienia miły zakątek, nie karmcie przy telewizorze i przy innych bodźcach zewnętrznych, to z pewnością trochę pomoże. Możecie też zarzucić dziecku pieluszkę tetrową na głowę, u nas nawet pomagało ;)

Komentarze

  1. Oj to prawda, laktacja częściej bywa polem bitwy niż naturalną fizjologią ;) Ale jak przyjemnie wygrywać te bitwy i tuląc maleństwo w ramionach dawać mu najlepsze co można :) My nadal mocno laktacyjni 3 razy w nocy i około 4 w dzień... Uwielbiam to! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja najgorzej wspominam ból przez pierwsze tygodnie. Bałam się każdego karmienia, płakałam przy tym, ale nie poddałam się i udało mi się. Moja córeczka ma 3,5 miesiąca i karmię ją tylko piersią. Były problemy z przystawieniem, ale nie to było najgorsze. Jednak, gdybym miała wybierać jeszcze raz, wybrałabym tak samo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra rada :) Nie tylko podczas karmienia. W życiu mamy tyle rozpraszajek, które powinno się wyeliminować...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja miałam to szczęście, że Filipek od początku ładnie ssał i był bardzo cierpliwy. Pokarm przyszedł dopiero na 5 dzień po porodzie i do tego czasu go dokarmiałam, a potem już tylko cycek i do tej pory się karmimy. Chciałabym mu jednak ograniczać powoli, bo nie jestem typem matki, która będzie karmiła 3 lata :)

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas się nie udało, mała nie umiała chwycić, wściekała się okrutnie. Wygrało mm:(

    OdpowiedzUsuń
  6. ja powiem jedno, walczyc walczyc walczyc... ja sie poddalam i zaluje jak cholera

    OdpowiedzUsuń
  7. będę walczyć! Mam nadzieję że starczy mi sił i cierpliwości ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja najgorzej wspominam pewien moment kiedy Laura chciała tylko pierś i nic innego ja w dniu nie interesowalo. .miałam kryzys czułam się jak krowa:(Mogłam chodzić z piersiami na wierzchu byle dać ssać już i natychmiast.

    OdpowiedzUsuń
  9. Walka o karmienie piersią, choć wygrana, to chyba będzie najgorsze wspomnienie mojego początku macierzyństwa.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja czuję się szczęściarą, bo u mnie mleko pojawiło się natychmiast po porodzie i Laura pięknie ssała. Poza tym ominęły nas wszystkie dodatkowe atrakcje typu nawaly, zastoje itp. odpukać tfu tfu... Jedynie ten ból na początku był niezbyt fajny... Pamiętam ten moment zasysania - ała :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Początki były bardzo trudne! Najważniejsze by się wtedy nie podłamywać i nie zniechęcać. I zaciskać zęby przy pierwszym zasysaniu :) do dziś pamiętam ten ból. Ale potem jak już się rozkręci, to leci z górki i sprawia ogromną przyjemność :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dla mnie niestety całe karmienie piersią było okropne, mimo,że zaplaowałam sobie wcześniej, że będę karmić jak najdłużej się da, to niestety natura (jak mamę i babcie) niestety obdarzyła mnie małą ilością pokarmu, z którą próbowałam walczyć - herbatki laktacyjne, duże ilości płynów... na nic się to zdało, pokarmu było coraz mniej, z obu piersi ściągałam 40 ml. DO tego mimo , że Ola dobrze chwytała pierś, na początku ciągle się zachłystywała i wymiotowała. Próbowalam karmić ją mieszanie -ściągałam laktatorem i podawałam,ale na dłuższą metę (sama wychowuje dziecko) było to męczarnią (mało pokarmu, zanim ściągnęłam mała była w totalnej histerii). No i z bólem serca przeszłam na mieszankę, mam nadzieję,że przy drugim dziecku będzie lepiej

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz