Wyniki konkursu Canpol Babies

Na początku chciałam Wam podziękować za wszystkie zgłoszenia. Każda z historii była ciekawa i wyjątkowa, przez co bardzo trudno było mi podjąć decyzję... Z wielką przyjemnością czytało mi się Wasze przygody z karmieniem piersią i z sentymentem wspominałam swoje początki.

Niestety zwyciężczyni może być tylko jedna i jest nią Mari i! Gratulacje! Twoja historia bardzo mnie wzruszyła. Pięknie to napisałaś. Jeszcze raz gratuluję! Skontaktuję się z Tobą mailowo w celu ustalenia wysyłki nagrody.

A oto historia zwyciężczyni:

Będę karmić piersią. Będą karmić... Na pewno będę. Jak może być inaczej?
*
Już jest. Tak długo wyczekiwany, wykochany, upragniony. Leży w moich ramionach i tak spokojnie śpi. Pielęgniarka przed chwilą była i pytała, czy jadł. Ale kiedy mam wiedzieć, że on jest głodny? Na razie sobie śpi. Tak słodko... Aż nagle krzywi buźkę, wierci się w beciku i kiedy udaje mu się wyciągnąć rączkę wkłada ją do buzi. Płacze. Co ja mówię. Krzyczy! W panice wyciągam pierś i próbuję mu ją dać. Szuka, ale nie może odpowiednio złapać. Zaciska mocno swoje usteczka, aż chce mi się płakać, ale zagryzam wargę i próbuję mu pomóc. Dam radę. Dla niego dam radę. Będę silna! Przychodzi położna, pomaga mi. Pozycja na siedząco, na leżąco, wychodzi i wraca z nakładką silikonową, z którą jest jeszcze gorzej. Malec ciągnie kilka łyków i przestaje. Budzi się co godzinę i domaga jedzenia. Jestem wykończona. Całą noc czuwam, noszę, dostawiam do piersi. Rano padam na twarz. Mąż bierze go na ręce, a ja próbuję spać. Cały kolejny dzień walczymy o to by jadł z mojej piersi. Butelka raz, butelka dwa. Chodzę jak zombie, martwię się tym, że nie je, lekarki uspokajają, że w pierwszej dobie jeść nie musi. Męczę się kolejną noc,  aż w końcu nad ranem przychodzą miłe pielęgniarki i mi go zabierają. Nakarmiony butelką śpi spokojnie. Budzę się po trzech godzinach zbawiennego snu. Pada decyzja - odciągam pokarm co trzy godziny i podaję go w butelce. Chce mi się płakać, bo nie potrafię wykarmić małego głodomora. Siedzę na fotelu, maszyna robi swoje, sutki bolą, jak cholera, spojrzenie zamazuje się mgłą, ale powtarzam sobie, że dam radę. Dla niego.  
Wieczorem, kiedy czuję, że laktacja się rozkręciła przystawiam go do piersi. Ssie! I znów chce mi się płakać. Rano wracamy do domu. Wiem, że już będzie dobrze. Bo mamy siebie, mamy swoją bliskość. Jestem ja, jest on, tak słodko wtulony w moją pierś i nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej. Jest też jego tata, który bardzo nas wspiera. Musi być dobrze.

dziewięć miesięcy pózniej...

- Karmisz jeszcze piersią? 
- Karmię. I jakoś nie zanosi się bym przestała. Chciałam odstawić przed wakacjami, ale... mały nie toleruje żadnych butelek, smoczków i chyba jesteśmy na siebie skazani. Ale w sumie? Ja uwielbiam karmić piersią, on uwielbia być karmiony. Jeszcze zdążę nacieszyć się wolnością biustu i nutą alkoholu we krwi :)

Mari i

Może Twój synek akurat polubi wygraną butelkę? Jeśli tak, to koniecznie daj znać :)

Jeszcze raz dziękuję za Wasze zgłoszenia i mam nadzieję, że kolejny konkurs pojawi się już niedługo.

Komentarze

  1. O kurczę! Bardzo Ci dziękuję! :) mam nadzieję, że wlasnie ta wygrana butelka polubi się z naszym Jakubkiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy blog :) Zapraszam do mnie na bloga na którym już wkrótce znajdziesz porady dotyczące pielęgnacji, chorób, alergii maleństwa oraz testy przeróżnych kosmetyków dla dzidziusia.
    showymommy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Marika-gratulacje :)) fajnie, ż opublikowalyscie taką historię. Wydaje mi się, że brakuje w sieci historii karmienia piersią z happy endem. Chyba te mamy, które karmią bez problemu w ogóle o tym nie piszą (sama też tak robię hmmm), wszędzie z kolei roi się od historii o braku pokarmu itp. Aż nakręcić się można.

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratulacje, zasluzona nagroda :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz