Cisza przed burzą?

Chwilę mnie nie było, ale nie myślcie czasem, że urodziłam, bo po ostatnich skurczach przepowiadających nastała cisza, ale to może cisza przed burzą? Kto wie ;) Jakoś niewiele czasu mam ostatnio na pisanie, bo energia mnie rozpiera, sprzątam, porządkuje i niewiele siedzę przy komputerze, bo pogoda zachęca do długich spacerów. Wczoraj wybraliśmy się na godzinny spacer. Zeszłam się niesamowicie, ale było warto :) Dzidziuś dotleniony, ja szczęśliwa, jedynie skurczy brak. Widocznie malutka jeszcze nie jest gotowa, żeby wyjść na świat, chociaż uparcie tłumaczymy jej, że już może ;) Cieszy mnie bardzo to, że w końcu nie muszę się tak oszczędzać i mogę spokojnie porobić różne rzeczy w domu, pójść na porządny spacer i pochodzić po schodach. Aktywność w samej końcówce nie zaszkodzi, a wręcz może pomóc łatwiej znieść poród, więc staram się korzystać z ostatnich chwil "wolności" jak tylko mogę, bo całe szczęście czuję się znakomicie :) Jutro wizyta u lekarza i ciekawa jestem jakie przyniosę z niej wieści.

Komentarze

  1. Maluszki to chyba już tak mają albo nie chcą wychodzić wcale albo robią to za wcześniej :P Mój malutki się bardzo śpieszył i nie doczekałam do tego żeby się przekonać czy rzeczywiście ostatnie miesiące ma się więcej energii, ja przez całe 7 miesięcy mogłabym tylko spać i nie robić nic innego :D
    Zapraszam do siebie w wolnej chwili : http://mllode-mamy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz