Ochrzczona Karolinka

W niedzielę odbył się w końcu chrzest Karolinki. Trochę bałam się jak ona to zniesie, ale było naprawdę bardzo dobrze. Jeśli zastanawiacie się jak w czym wziąć dziecko do kościoła to proponuję ręce :) Początkowo zastanawiałam się nad wózkiem, żeby ją ululać i żeby spała sobie na mszy w wózku, jednak zrezygnowałam z tego pomysłu i dobrze, bo oczywiście na rękach było jej najlepiej, mogła obserwować wszystko dookoła. Na mszy może z dwa razy zamarudziła, ale od razu udało mi się już uspokoić. Przy polewaniu główki nawet nie zająknęła :) Później zasnęła i spała do końca mszy. Pewnie usypiająco podziałały na nią pieśni kościelne :) Po chrzcinach mieliśmy imprezkę rodzinną i też była grzeczna i wesoła, a ludzi było sporo. Dzień był jednak na tyle emocjonujący, że całość wyszła z niej dopiero w nocy. Nocka była średnio udana, a wręcz słaba. Może nawet zaliczyłabym ją jako najgorszą do tej pory. Odzwyczaiłam się już od takiego częstego karmienia w nocy, a jedynie cycuś był zbawieniem na te smutki i przebudzenia. Mam nadzieję, że dziś już będzie lepiej i emocje opadły :)

Komentarze

  1. Co do gondoli.. na wiosce u Nas rzadko odśnieżają i pewnie nawet w zimę nie będzie możliwości jeździć.. Werandowanie wystarczy a potem będzie spacerówka :)
    Bynajmniej taki jest plan .. ale w praktyce różnie bywa ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz