Cierpię ostatnio na brak czasu. Nie to żebym nie miała kiedy posprzątać czy ugotować. Na to czas zawsze się znajdzie. Doszłam jednak do niesamowicie błyskotliwych wniosków, że najzwyczajniej brak mi czasu dla siebie. Wiem, wiem. Pewnie też tak macie.
W ostatnim tygodniu jednak dzień jeszcze bardziej mi się skrócił, bo wróciłam do projektowania. Tęskniłam za tym, mam nowe pomysły i chęć do pracy. Żeby tylko czasu było więcej...
Ostatnio Karolcia daje nam pospać i wstajemy dopiero po 7:00, a dziś nawet o 8:00! W końcu po 14 miesiącach nieprzespanych nocy mogę powiedzieć, że się wysypiam. Zdarzają się noce, gdy dopiero o 5 nad ranem otwieram oko, mąż robi butle, biorę Karolinkę do łóżka i zasypiamy ponownie. Jest super, bo jeśli do braku czasu doszłyby nieprzespane noce to byłoby ze mną kiepsko.
Nasz dzień wygląda teraz tak, że staramy się jak najwięcej czasu spędzać na dworze. Chociaż ostatnie upały zatrzymały nas jednak w domu. Nie szło wytrzymać. Z tym też wiąże się brak czasu, bo jak jestem poza domem to nie zrobię tego co mam zrobić. No ale nie narzekam, jest lato, więc się nim cieszymy :)
Karolcia ma już tylko jedną drzemkę w południe, która trwa od 1 godziny do max 3! Tak, takie cuda też się zdarzają :) Wtedy mam czas dla siebie, ale najczęściej korzystam z chwili i projektuję, a w międzyczasie myję podłogi, wywieszam pranie i mieszam w garach. Chociaż ostatnio staram się robić to przy Karolci (bo fajny pomocnik z niej), a jak śpi poświęcać czas pracy. Brakuje mi jednak chwili, w której bez liczenia minut siadłabym z książką, wyciągnęła nogi i odpoczęła. Sterta książek na mnie czeka, sezony serialów uciekają, a książki kucharskie patrzą na mnie tęsknie wołając "kiedy po nas sięgniesz...". Mąż pociesza mnie jednak, mówiąc, że jeszcze się w życiu nagotuję ;) Ma racje. Za 18 lat, jak Karolcia wyjdzie na studia. Wróć. Za 20-21 lat jak dzieci wyjadą na studia (mamy przecież w planach jeszcze drugiego berbecia) będę miała czas na książki, seriale, kucharzenie. To jest dobra perspektywa, więc cieszę się teraz macierzyństwem, patrząc jak moje dziecko z dnia na dzień zyskuje nowe umiejętności i staje się taką fajną dziewczynką (mimo że na ulicy jest dla ludzi chłopcem ;) ). Chyba się uzależniłam od bycia mamą :)
Miało być krótko, bo przecież NIE MAM CZASU. A wyszło jak zawsze...
W ostatnim tygodniu jednak dzień jeszcze bardziej mi się skrócił, bo wróciłam do projektowania. Tęskniłam za tym, mam nowe pomysły i chęć do pracy. Żeby tylko czasu było więcej...
Ostatnio Karolcia daje nam pospać i wstajemy dopiero po 7:00, a dziś nawet o 8:00! W końcu po 14 miesiącach nieprzespanych nocy mogę powiedzieć, że się wysypiam. Zdarzają się noce, gdy dopiero o 5 nad ranem otwieram oko, mąż robi butle, biorę Karolinkę do łóżka i zasypiamy ponownie. Jest super, bo jeśli do braku czasu doszłyby nieprzespane noce to byłoby ze mną kiepsko.
Nasz dzień wygląda teraz tak, że staramy się jak najwięcej czasu spędzać na dworze. Chociaż ostatnie upały zatrzymały nas jednak w domu. Nie szło wytrzymać. Z tym też wiąże się brak czasu, bo jak jestem poza domem to nie zrobię tego co mam zrobić. No ale nie narzekam, jest lato, więc się nim cieszymy :)
Karolcia ma już tylko jedną drzemkę w południe, która trwa od 1 godziny do max 3! Tak, takie cuda też się zdarzają :) Wtedy mam czas dla siebie, ale najczęściej korzystam z chwili i projektuję, a w międzyczasie myję podłogi, wywieszam pranie i mieszam w garach. Chociaż ostatnio staram się robić to przy Karolci (bo fajny pomocnik z niej), a jak śpi poświęcać czas pracy. Brakuje mi jednak chwili, w której bez liczenia minut siadłabym z książką, wyciągnęła nogi i odpoczęła. Sterta książek na mnie czeka, sezony serialów uciekają, a książki kucharskie patrzą na mnie tęsknie wołając "kiedy po nas sięgniesz...". Mąż pociesza mnie jednak, mówiąc, że jeszcze się w życiu nagotuję ;) Ma racje. Za 18 lat, jak Karolcia wyjdzie na studia. Wróć. Za 20-21 lat jak dzieci wyjadą na studia (mamy przecież w planach jeszcze drugiego berbecia) będę miała czas na książki, seriale, kucharzenie. To jest dobra perspektywa, więc cieszę się teraz macierzyństwem, patrząc jak moje dziecko z dnia na dzień zyskuje nowe umiejętności i staje się taką fajną dziewczynką (mimo że na ulicy jest dla ludzi chłopcem ;) ). Chyba się uzależniłam od bycia mamą :)
![]() |
www.magdalenapetecka.com |
oj tam, myślę że wcześniej znajdziesz czas dla siebie niż za 20-21 lat! :)
OdpowiedzUsuńCzasami ten brak czasu sprawia że spędzamy cudowne chwile z maleństwem :)
OdpowiedzUsuńA ja słyszałam, że im więcej dzieci, tym więcej czasu dla rodziców. Lepsza organizacja i dzieci mogą się też sobą zająć. Więc głowa do góry ;) Ja się tak pocieszam na przyszłość, bo jak na obecną chwilę, to też pełne ręce roboty. :)
OdpowiedzUsuńTen brak czasu to chyba jakaś choroba zakaźna :) mogę zapytać, kiedy planujecie drugiego berbecia? Ja to bym chciała już, a wychodzi właśnie jak zwykle... Więcej chwil dla siebie Ci życzę! Może w czasie, gdy uporasz się z projektami ktoś "pożyczy" Karolę? Tylko nie bierz się wtedy znowu za sprzątanie :D
OdpowiedzUsuńWiesz, jakoś za rok "planujemy", bo chcielibyśmy, żeby urodził się jak będzie Karolcia miała 3 latka. Ale jak wyjdzie to zobaczymy :)
UsuńZawsze czasu mogłoby być więcej :D Bo bardzo szybko ucieka. Jak ja zacznę coś robić, to nagle go nie ma i młoda się budzi... A kiedy wyjście do fryzjera? Nie wiem...
OdpowiedzUsuńBrak czasu jest tylko chwilowy. Potem dzieciaczki bawią się już razem :)
OdpowiedzUsuńZnajdziesz czas na kucharzenie, jak trzeba będzie dzieciom słoiki szykować na studia hihihi ;)
OdpowiedzUsuńA tak serio, to też wydaje mi się, że szybciej trafi się tak okazja :)
www.dwudziestoletniamama.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJeśli chciałabyś poczytać jak wygląda życie, decyzje, miłość oraz inne rzeczy z którymi na co dzień spotyka się każdy człowiek okiem dwudziestolatki - zapraszam.
Nie pożałujesz.
Ostatnio coraz częściej myślę o drugim dziecku. I tak się zastanawiam, że skoro teraz nie mam na nic czasu, to gorzej już chyba być nie może, więc na pewno będzie lepiej ;)
OdpowiedzUsuńU mnie też czasu ciągle za mało. Teraz na przykład mam niby czas dla siebie i zamiast się położyć spać to sobie po necie śmigam. he, he ;p No cóż.. szkoda, że doba jest taka krótka.
OdpowiedzUsuńO tak :) Pamiętam, jak cudownie smakowały mi domowe obiady, gdy wracałam do domu rodzinnego na studiach. To wtedy rodzice mieli czas i chęci, by gotować a mi rosło serce!
OdpowiedzUsuńPS. Świetny nowy wygląd bloga! Taki przejrzysty :)
a wiesz, jak byłam małą dziewczynka, to nawet kilka razy zdążyło mi się, ze ktoś w sklepie powiedział do mnie, "co chcesz kupić chłopczyku?"
OdpowiedzUsuń