 |
pixabay.com |
Znów będę narzekać na brak czasu i niestety znów będzie dziś bardzo krótko. Tym razem na brak czasu nie cierpię przez dziecko. a przez samą siebie można by powiedzieć. W tamten piątek miałam chirurgiczne usuwanie ósemek. Nie życzę najgorszemu wrogowi. To już taka druga atrakcja za mną, kilka lat temu miałam już taką imprezę. Teraz ze względu na rosnące w poziomie ósemki i stan zapalny sytuację trzeba było powtórzyć. Szłam jak na skazanie, ale mus to mus. Lecę od tego czasu na przeciwbólowych, bo inaczej nic nie dałoby się zrobić, a już na pewno nie zajmować się wszędobylskim dzieckiem. Do tego codziennie mam kontrole, naświetlania laserem i inne cuda wianki. Stąd też tracę cenny czas drzemki dziecka, które najczęściej śpi wtedy, gdy ja siedzę u dentysty. Jak to się zakończy to mam zamiar powrócić ze zdwojoną siłą. Mam sporo tematów, które chciałabym poruszyć na blogu. Z pewnością będzie dużo, dużo książek. Mam nadzieję, że mole książkowe się cieszą :)
Ojej, nie zazdroszczę.. :/ Życzę szybkiego powrotu do normalności bez bólu. U mnie ósemki dopiero się przebijają.
OdpowiedzUsuńO mój Boże! Chirurgiczne usuwanie ósmek brzmi jak tortury! Panicznie boje się dentysty, sam przegląd wywołuje u mnie chęć ucieczki spod gabinetu. U mnie z brakiem czasu podobnie- Maja nie śpi wcale w dzień :/
OdpowiedzUsuńU mnie została 1 ósemka, też rośnie sobie w poziomie, ale na razie nic się nie dzieje, więc jej nie ruszam. Nie zazdroszczę. Życzę szybkiego powrotu do normalności — najgorsze masz już za sobą :)
OdpowiedzUsuńOch kochana szybko wracaj do siebie :* ja tu czekam, na książki szczególnie, bo planuję powiększyć w najbliższym czasie biblioteczkę Kuby :)
OdpowiedzUsuńOjej ojej... A jeszcze kilka dni temu namawialam H. żeby rozprawil się ze swoimi osemkami raz na zawsze i nie odkladal tego na później...
OdpowiedzUsuńAuć... aż mnie zabolało!
OdpowiedzUsuń